Dawno nic nie pisałam, bo ciągle brakuje czasu. Przy dziecku ten czas ucieka nieubłaganie i dopiero teraz zorientowałam się, jak dawno pisałam coś na bloga :/ Szok... Wiadomo, że po powrocie z urlopu macierzyńskiego to ciężko znaleźć chwilę na cokolwiek innego niż praca, dom i dziecko, bo jednak potrzebny jest czas, żeby wciągnąć się od nowa. Taka długa przerwa w obowiązkach innych niż domowe, wymaga chwilowej aklimatyzacji, ale powiem, że w sumie nie jest tak źle.
Powrót do pracy wiązał się ze strachem, lekkimi nerwami „Co to będzie? Jak dziecko to zniesie?”, ale wszystko u nas poszło, o dziwo, jak z płatka. Jula zadowolona z niani, w ogóle za mną nie płacze jak wychodzę, tylko robi mi „papa”. Dopiero po powrocie z pracy nie chce odstąpić mnie na krok. Ja z kolei, powróciwszy do pracy poczułam jakbym wróciła po dłuższym weekendzie, a nie po tak długiej przerwie, co w sumie tez jest pozytywne0, bo strach, że zapomniałam wszystko był niepotrzebny...
Powrót do pracy wiązał się ze strachem, lekkimi nerwami „Co to będzie? Jak dziecko to zniesie?”, ale wszystko u nas poszło, o dziwo, jak z płatka. Jula zadowolona z niani, w ogóle za mną nie płacze jak wychodzę, tylko robi mi „papa”. Dopiero po powrocie z pracy nie chce odstąpić mnie na krok. Ja z kolei, powróciwszy do pracy poczułam jakbym wróciła po dłuższym weekendzie, a nie po tak długiej przerwie, co w sumie tez jest pozytywne0, bo strach, że zapomniałam wszystko był niepotrzebny...

A tak z głębszych przemyśleń muszę napisać, że mała ma półtorej roku, a ja dopiero teraz tak naprawdę jestem zadowolona z macierzyństwa. Teraz czuję taką więź ze swoim dzieckiem czego wcześniej aż tak bardzo nie odczuwałam. Może byłam za bardzo umordowana kolkami, obowiązkami, które na mnie spadły, żeby ją zauważyć? A może ta więź powstała tak naprawdę właśnie teraz, kiedy Jula zaczyna mówić, zaczyna sama od siebie przychodzić przytulić się i mnie pocałować? Zaczęła wołać do mnie „mamusiu” co tym jej głosikiem brzmi tak słodko. To już nie jest mała pijawka wisząca przy cycu, która między jedzeniem a spaniem w większości płakała, ale jest to mały człowieczek, który teraz potrafi powiedzieć i pokazać co chce, pokazuje całą gamę uczuć i mimo, że jej aktywność sięga granic wytrzymałości wszystkich nas po kolei, to jest chodzącym promyczkiem. Jej śmiech, a właściwie śmiech każdego dziecka, to naprawdę zaraźliwy dźwięk, który sprawia, że życie nabiera sensu. Stała się oczkiem nie tylko w mojej głowie, mimo tego, że czasem nie mam do niej siły, bo nie nadążam za nią. Tata też za nią szaleje, a w kolejce za nim stoją babcie, dziadkowie, wszystkie ciotki i nieciotki, które tylko czekają, żeby ją wyściskać. Widzę, że tata troszkę chyba zazdrości nam więzi, która teraz jest między nami, ale też rozumie, że inaczej jest między mamą a córką, niż tatą a córką. W szczególności jak mama spędza o wiele więcej czasu z dzieckiem, bo tato musi niestety być w pracy. Ale Julii wszystko zmienia się w tak szybkim tempie, że nie zdziwię się jak za kilka tygodni będzie na topie tylko Tata :)


Ale Julii wszystko zmienia się w tak szybkim tempie, że nie zdziwię się jak za kilka tygodni będzie na topie tylko Tata :)
OdpowiedzUsuń