niedziela, 1 lutego 2015

Powrót do pracy.....



         S: Wszystko co dobre szybko się kończy....wspaniały rok z dzieckiem też dobiega końca....jakie to wszystko dziwne....kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży pierwszą myślą było: "Cholera co z moją pracą? Przecież ja nie mogę wziąć wolnego. Parę miesięcy temu awansowałam.  Będę pracowała maksymalnie długo, a jak tylko urodzę, to po 6-ciu  miesiącach wracam." 

Martwiłam się głównie o to, że wypadnę z obiegu, stracę pozycję na którą ciężko pracowałam, zawiodę przełożonego....ironia losu bo kiedy po pół roku zadzwonili z pracy, żebym wracała....odmówiłam. 


Kolejny raz przekonałam się, że nie wszystko jest czarne albo białe....nie wszystko da się zaplanować, przewidzieć…po pojawieniu się Julki na świecie to czym żyłam na co dzień przestało się zupełnie liczyć. Nie wróciłam do pracy bo nie wyobrażałam sobie że po pół roku  zostawiam to maleństwo z kimś obcym. 

Przedłużyłam więc mój : ”urlop macierzyński” – (jeśli można go nazwać urlopem?) o kolejne 6 miesiecy. A że czas tak szybko mija....za szybko, lada moment czeka mnie już chyba nie do końca upragniony powrót do pracy.  Zastanawiam się dlaczego to zawsze my kobiety musimy z czegoś rezygnować, coś poświęcać? Podejmować trudne decyzje? Dziś czuję się jakbym stała na rozdrożu i nie wiem którą drogę wybrać….Z jednej strony chce wrócić, chce się rozwijać, spełniać zawodowo, czasem mam po prostu dość tego siedzenia w domu i przeglądania w kółko tej samej książeczki, opowiadania tej samej bajki, robienia w wciąż tego samego… a z drugiej strony nie wyobrażam sobie nie widzieć się z moją małą córeczką przez 9 godzin dziennie... Nie wyobrażam sobie być mamą tylko na dzień dobry i dobranoc….chcę widzieć jak się codziennie uczy czegoś nowego, chce spędzać z nią czas ….chcę żeby wiedziała, ze może na mnie liczyć, chcę ją mieć przy sobie....


A jak już wrócę do pracy to kto się nią zajmie? Żłobek odpada....choróbska, za dużo dzieci do opieki jak na jedną osobę, w ogóle z mojej strony brak zaufania do tej instytucji...Opiekunka?  Spory koszt ale jedyna ewentualność na którą mogę przystać. Tylko jak wybrać osobę która niejako będzie wychowywać moje dziecko? Niestety z nianiami też różnie bywa... Te wszystkie pytania wciąż kotłują się w mojej głowie i nie dają mi spokoju.


Może po prostu za bardzo histeryzuje? Tyle kobiet wraca do pracy zostawia dzieci na całe dnie z nianiami lub oddaje do żłobka a ja tak przeżywam….a jak było w waszym przypadku? Kto się zajął bądź zajmie waszymi dziećmi po powrocie do pracy? Poradźcie coś matce histeryczce, która nie wie co dalej...


                 K: Niestety... Nieubłagana chwila rozstania z Julką zbliża się wielkimi krokami... Za niedługo moja córcia kończy roczek, kończy się macierzyński i trzeba będzie "uciąć pępowinę”...Nie tylko ona będzie musiała przyzwyczaić się do nowej sytuacji, ponieważ czuję, że dla mnie to będzie też ciężki okres. Na szczęście do wykorzystania mam zaległy urlop wakacyjny, więc choć trochę ta chwila zostanie przesunięta. Ciągle jednak zbliża się i jest tuż, tuż. Nie ucieknę od tego i nadejdzie czas, gdy moją małą córcie oddam pod opiękę niani... Nie mam możliwości dać ją do żłobka z wielu przyczyn, chociaż wiem, że mając taki charakterek jaki ona ma, spokojnie by sobie poradziła :) Myślę,że gorzej ze mna by było...

Cieszę się, że mogłam spędzić aż tyle czasu ze swoją córcią i to w najważniejszym czasie jej rozwoju. Nie wyobrażałabym sobie zostawić ją, jakby była tylko kilkumiesięcznym dzieckiem. Kilka miesiecy mordowałyśmy się z kolkami i nie można byłoby nazwać tego przyjemnym czasem. W momencie, kiedy stała się kontaktowym bobasem, kolki się skończyły i były już uśmiechy, tańce, raczkowanie, pierwsze kroki, czyli najbardziej cenny czas, to ja musiałabym chodzić do pracy, omijając te wszystkie chwile... Jakoś moja wyobraźia nie może sobie teraz tego zobrazować, bo uważam, że jest to niesamowity czas dla matki i dla dziecka. Jasne, że urlopem bym tego nie nazwała, ale kiedy jeszcze będziemy się mieć tyle czasu, żeby móc w 100 procentach, nie myśląc o swojej pracy, oddać się np. kilkugodzinnej zabawie z dzieckiem?

Nie wiem co jest gorsze, czy to, że będąc w pracy cały czas myślami będę uciekać do niej czy to, że jak wrócę do domu to zostanie mi chwilka i znowu będę musiała zajać się pracą, domem.... Już nie będzie lenniwych poniedziałków, zabawowych wtorków i kilkugodzinnych spcerów z Sylwią. Trzeba będzie pogodzić ten jakże intensywny czas w rozwoju dziecka i pracę, która też pochłania mnóstwo czasu i energii. Teraz zdaża się, że brakuje mi doby i naprawdę zastanawiam się jak to będzie później... Nie mówiąc o tym, że po prostu, tak po ludzku, stresuje się powrotu do moich obowiązków w pracy po takim czasie. Może jakoś damy radę skoro tyle matek już przez to przeszło? Musimy i już...

14 komentarzy:

  1. Dacie rade dziewczyny!! :) ja musialam wrocic do pracy gdy synek mial 8mies, naprawde super ze mialyscie mozliwosc spedzic caly rok z Julkami. Pierwsze dni napewno beda ciezkie, chyba nawet gorsze dla was niz dla dziewczynek ;) o ile sa przyzwyczajone ze mamy czasami nie ma a one zostaja z kims innym niz tata. Osobiscie zauwazylam ze kiedy wrocilam do pracy byla to dla mnie mila odskocznia od domu, zabawek, pieluch ;) a wracalam z usmiechem na twarzy, steskniona za synkiem i w 100% wykorzystywalam czas jaki nam zostal przed pojsciem spac, bylam tez bardziej wydajna ;) i zorganizowana jesli chodzi o obowiazki domowe. Badz co badz pamietajcie ze szczesliwa mama to szczesliwe dziecko :) /asiekt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś miała rację, ze damy radę;) opisując swój przypadek trochę mnie na duchu podniosłaś:)Dziękuję i pozdrawiam;)

      Usuń
    2. no własnie u mnie Julka tak bardzo nie jest przyzwyczajona do zostawania z kimś innym niż z rodzicami, ale nie boi się ludzi, więc przynajmniej w tym pokładam nadzieję, że szybko się przyzwyczai do nowej sytuacji :) zobaczymy jak to ze mną będzie ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja pracuje w domu :-) ale przy trójce dzieci ciężko było by mi zorganizować sobie prace po za domem :-/

    Pozdrawiam
    ewanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że masz możliwość pracy w domu. Niestety w naszym przypadku takie rozwiązanie nie jest możliwe;(

      Usuń
    2. Przy trójce dzieci to też nie wiem jak to wszystko bym ogarnęła... Podziwiam mamy z dużą ilością dzieciaczków ;)

      Usuń
  3. Ja wracam za 8 mcy, a juź zastanawiam się, jak to będzie. Tym bardziej, że chyba czeka mnie zmiana pracy, bo nie chcę dojeźdzac tyle czasu do starej pracy. Szkoda mi czasu, a 2 godziny musiałabym spędzić w drodze. :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że już Cie to męczy bo ja ciągle odkładałam na bok pytania jak to będzie, starając się nie myśleć, że ten czas się zbliża i łudząc się, że jak nie będę do tego wracać to ten problem jakoś zniknie... niestety... trzeba się wcześniej uodpornić na to, że będziemy musiały podzielić czas na dziecko i pracę... a jak masz tak daleko do pracy to faktycznie też myślałabym o zmianie ze względu na bobaska... pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ja właśnie przechodzę to samo. Do pracy wracam 1 marca, po prawie dwóch latach nieobecności. Od 6 tygodnia z powodu krwawień byłam na zwolnieniu lekarskim. Wracać nie chce a jeszcze dodatkowo kilka tyg temu rozmawiałam z szefową i robiła mi wyrzuty, że na zwolnienie poszłam. A co miałam zrobić, skoro to była moja 3 ciąża i dopiero pierwsza którą udało się utrzymać? Ludzie są okropni! Najchętniej zostałabym z Karoliną w domu ale sytuacja materialna na to nie pozwala, a w nowej pracy nie zarobię tyle by zatrudnić nianię i opłacić mieszkanie, dlatego wracam do starej, chociaż nie chce mi się jak cholera!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki los matki....przykre jest to, że szefowa jako kobieta jest tak niewyrozumiałą osobą, że potrafi robić Ci wyrzuty....nie rozumiem takich ludzi...cóż czasem trzeba zagryźć zęby i iść do przodu...dasz radę:)Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Ja nie wyobrażam sobie wrócić do pracy na pełen etat i zostawić swojego wrednego, krzyczącego syna w domu z obcą osobą. Bo mimo, iż czasem już sił mi brak to nie wyobrażam sobie nie widzieć go codzienie po 9h, no ale co zrobić. Jak mus to mus :) Teraz sobie nie wyobrażam, ale zrobić to będę musiała :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też Julka potrafi ta dać czadu,że już sił brakuje i właśnie tym bardziej jest mi trudno nawet myśleć co to będzie kiedy zostanie z kimś obcym, bo przecież nikt takiej cierpliwości nie ma jak rodzic do własnego dziecka...

      Usuń
  6. To normalne, że masz tyle wątpliwości i pytań w głowie. Niestety nikt za Ciebie tych trudnych decyzji nie podejmie. Taka niestety czasem trudna jest rola matki.
    Oli idzie od września do grupy żłobkowej w przedszkolu a ja będę szukała pracy. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jesteśmy tym przypadkiem kiedy dziecko nie idzie do przedszkola bo nie ma z kim zostać a ze względu na umożliwienie mu kontaktu z rówieśnikami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała taką możiwość, to pewnie bym Julkę wysłałą do żłobka właśnie ze względu na kontakt z równieśnikami. Staramy się, żeby widywała inne dzieciaczki ile tomożliw, ale wiem, że to nietosamo jakby sama była w żłobku... Chcociaż zastanawia mnie jakbyśmy obie sobie z tą sytuacją poradziły, że Jula zotaje sama pomiędzy tyloma obcymi osobami na obcym terenie...

      Usuń