Dwa lata wstecz jakbym się czuła tak jak ostatnio ( a czułam się jakby coś po mnie przejechało) na pewno wzięłabym zwolnienie, wróciła do domu, wygrzała się w wannie i wskoczyła do łózka na cały dzień....jak było teraz? Nafaszerowałam się tym co znalazłam w apteczce, położyłam się na podłodze, a moja mała Jula zaciekawiona co ta mama wyprawia wdrapywała się na mnie i badawczo sprawdzała każdą część mojego ciała. A jak jej się znudziło zażądała żeby się z nią bawić:) Najważniejsze że cudowny Vict szybko zadziałał, a mała zlitowała się w końcu i jak już zasnęłyśmy po południu to spałyśmy trzy godziny, co się Julce nigdy nie zdarza:) W standardzie jest godzinna drzemka:) Na szczęście już powolutku wracam do zdrowia, oczywiście martwię się czy nie zaraziłam Julci, mam jednak nadzieję, że kolejne choróbsko nas ominie.
K: Ja też miałam okazję pochorować się przy Julce jakieś dwa miesiące temu. Wzięła mnie nagle gorączka, niemiłosierny katar i obrzydliwy ból gardła. Na szczęście wypadło to w weekend, więc mój mąż mógł trochę zając się Julką. Nie długo oczywiście, bo moja dziewczyna nie chciała i ciągle nie chce beze mnie np. zasypiać. Wyglądało to śmiesznie, gdy próbowałam ze wszystkich sił nie zbliżać się do dziecka, a ono jak przylepa wisiało cały czas na mnie. Co chwilę mnie przytulała i nie było uproś bo był głośny protest jak ją tata próbował zabrać... Co dziwne wtedy się nie zaraziła i nawet małego kataru nie złapała, a teraz jak nikt nie chorował,to na Święta się rozłożyła totalnie... Sylwia pisze, że pomógł jej Vicks i aż się zaśmiałam, bo uwielbiam ich reklamę :) Szczególnie to jaką dziewczynka ma na niej minę. Rozbawia mnie ona na maksa za każdym razem, szczególnie to pytanie "Poradzisz sobie...?"
Chyba coś wisi w powietrzu bo mysz Bartuskiem juz trzeci raz w ciągu dwóch miesięcy chorujemy... A wcześniej przez dwa lata nawet kataru nie mieliśmy... Klaudia :)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie nie ciekawie:( Wycałuj Bartoliniego i wracajcie szybko do zdrówka;)
Usuń