S: Nasze córy urodziły się pomiędzy walentynkami. Jedna nie chciała poczekać kilka minut dłużej, a druga nie chciała wyjść dzień wcześniej. Spędziłyśmy na wspólnej sali jedną noc i kolejnego dnia wymieniłyśmy się numerami bo jak się okazało mieszkamy w tym samym mieście prawie na jednym osiedlu. Co więcej dla naszych córek wybrałyśmy takie samo imię: Julia.
Ciebie Kasiu zapamiętałam jako umęczoną dziewczynę z małą pijawką przy cycu. Siedziałaś padnięta na łóżku z tym małym ssakiem w ramionach prawie całą noc, podczas gdy ja próbowałam odpocząć i zebrać myśli po porodzie;) Co więcej zazdrościłam Ci, bo tak świetnie sobie radziłaś z „tym” wszystkim….a ja byłam przerażona!
K: Natomiast ja widząc Ciebie w nocy, jak
wracasz na własnych nogach z sali porodowej nie mogłam wyjść z podziwu, bo mnie
musieli przywieźć i nie byłam w stanie
się ruszyć przez całą noc... Pamiętam,
że przynieśli Ci małą i mężuś nie mógł się nacieszyć. A następnego dnia
nawiązała się typowa rozmowa – a czy chce pić z cyca? czy może się jeszcze
przystawić nie umie? a to czy chcesz, żeby dziecko dokarmili butelką? jak nie
to trzeba im to wyraźnie powiedzieć, bo była jedna taka nadgorliwa Pani pielęgniarka, która wszystkim dzieciom pakowała butle... No i jak już mnie
wypisywali to pamiętam, że wymieniłyśmy się numerami i się „sfejsbukowałyśmy” z
planem, że kiedyś wybierzemy się na spacer. Nawet nie przypuszczałam wtedy, że
zaowocuje to tak fajną przyjaźnią ;)
S: Spotkałyśmy się dopiero po dwóch
miesiącach już jako „ogarnięte” mamuśki.
Okazało się , że mamy wiele wspólnego
poza jednym głównym tematem naszych rozmów czyli naszymi córami. Widywałyśmy
się kilka razy w tygodniu na spacerze i podczas jednego ze spacerów zrodził się
pomysł na pisanie bloga. Pomyślałyśmy czemu nie?
K: No właśnie! Czemu nie podzielić się z
innymi mamuśkami tym czym my się dzielimy? Czemu nie poruszyć w większym gronie
tematów, które my poruszamy i szukać
porad, których my szukamy? A może pokazać życie jakie my mamy ? Planów zrodziło się nagle wiele, bo nie
chodziło nam, żeby stworzyć kolejnego bloga, gdzie jest wyłącznie pisane o
dziecku i to w samych superlatywach, ale pokazać coś więcej. Co można robić, co
można kupić, gdzie można jechać itd. Macierzyństwo to nowy etap w życiu do
którego wszyscy w domu muszą się dostosować i nie jest ono łatwe, a tym
bardziej nie musi być perfekcyjne. Ważne, żebyśmy byli szczęśliwi ;)
S: Później było oficjalne spotkanie zapoznawcze z naszymi
mężami - tak swoją drogą to oni jak na
pierwsze spotkanie wyjątkowo dobrze się dogadali – później kolejne i kolejne….i
tak właśnie zrodziła się przyjaźń. Może kiedyś nasze Julki zostaną
psiapsiółami?
ale fajnie :)
OdpowiedzUsuńSuper historia :) Oby Wasza przyjaźń przetrwała jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńMy również mamy taką nadzieję :)
UsuńDziękujemy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuń