S: Pamiętam jak jeszcze będąc w ciąży zaplanowałam sobie, że
będę karmiła Julkę 6 miesięcy, będę miała od razu wystarczającą ilość pokarmu i
w ogóle karmienie będzie cudowne - w końcu wszędzie właśnie tak jest przedstawiane... Rzeczywistość zweryfikowała moje myślenie. Po
porodzie jak już przyniesiono mi zważone i wymierzone zawiniątko od razu
przystawiłam je do piersi… Jaka była moja radość, że mała wiedziała o co chodzi,
zassała się i zaczęła wcinać. Po powrocie do domu jednak zaczęły się problemy, pokarmu było niewystarczająco, pojawiła się krew i straszny ból przy każdym przystawieniu małej… Pamiętam jaka w tedy byłam zła jak wszyscy powtarzali: "musisz karmić", "to wszystko dla dobra dziecka",itd... a ja po prostu chciałam wziąć butle, nakarmić Julkę i nie czuć tej presji otoczenia... i pewnie bym zrezygnowała gdyby nie upór mojego męża, który to starał się jak mógł żeby mi jakoś pomóc. W aptece dowiedział się, że świetną maścią gojącą rany jest Purelan. Na drugi dzień była już znaczna ulga, a każdego następnego było już tylko lepiej. Jednak nadal pozostał problem małej ilości pokarmu. Ponieważ mój mąż jest strasznie uparty wybrał się do szpitala ( swoją drogą nie był to szpital gdzie rodziłam) znalazł Panią od laktacji i dowiedział się, że najlepszym rozwiązaniem jest jak najczęstsze przystawianie dziecka oraz stosowanie metody 7-5-3 czyli odciąganie laktatorem 7 minut z jednej piersi, 7 minut z drugiej, następnie 5 z jednej itd. itd….i udało się:) Na szczęście los mi oszczędził zapalenia ale chyba dlatego, że jak tylko poczułam, że coś zaczyna boleć, robiłam całonocny okład z zimnej kapusty i rano byłam jak nowo-narodzona.
zassała się i zaczęła wcinać. Po powrocie do domu jednak zaczęły się problemy, pokarmu było niewystarczająco, pojawiła się krew i straszny ból przy każdym przystawieniu małej… Pamiętam jaka w tedy byłam zła jak wszyscy powtarzali: "musisz karmić", "to wszystko dla dobra dziecka",itd... a ja po prostu chciałam wziąć butle, nakarmić Julkę i nie czuć tej presji otoczenia... i pewnie bym zrezygnowała gdyby nie upór mojego męża, który to starał się jak mógł żeby mi jakoś pomóc. W aptece dowiedział się, że świetną maścią gojącą rany jest Purelan. Na drugi dzień była już znaczna ulga, a każdego następnego było już tylko lepiej. Jednak nadal pozostał problem małej ilości pokarmu. Ponieważ mój mąż jest strasznie uparty wybrał się do szpitala ( swoją drogą nie był to szpital gdzie rodziłam) znalazł Panią od laktacji i dowiedział się, że najlepszym rozwiązaniem jest jak najczęstsze przystawianie dziecka oraz stosowanie metody 7-5-3 czyli odciąganie laktatorem 7 minut z jednej piersi, 7 minut z drugiej, następnie 5 z jednej itd. itd….i udało się:) Na szczęście los mi oszczędził zapalenia ale chyba dlatego, że jak tylko poczułam, że coś zaczyna boleć, robiłam całonocny okład z zimnej kapusty i rano byłam jak nowo-narodzona.
Odstawiłam Julkę miesiąc temu, w zasadzie dlatego, że
wydawało mi się, że im dłużej będę ją karmić tym później będzie jej trudniej
pożegnać się z cycem….a teraz trochę żałuję bo brakuje mi tej bliskości
i więzi z dzieckiem jaka towarzyszy
karmieniu piersią. Teraz wiem że jest to niezwykłe przeżycie i najchętniej
znowu bym zaczęła. Tak więc nie warto się poddawać, początki zawsze są trudne. Jednak wierzcie mi, warto!:)
K: Moja Julka zaraz po porodzie przyssała się tak do piersi, że
leżałam z nią jeszcze pół godziny na sali porodowej. Niesamowite, że dziecko od
razu wie co ma robić i wie co szukać. No cóż sama biologia i natura. Początki karmienia
były trudne, ale nie tragiczne. U mnie wręcz przeciwnie, niż u Ciebie Sylwia,
bo mleka było aż za dużo i jak Jula piła to się aż krztusiła. Trzeba było użyć
przed karmieniem laktatora, żeby było jej łatwiej. No i w związku z tym, że
miałam dużo mleka cały czas bałam się stanu zapalnego, bo wiedziałam, że to
jest niesamowity ból. W sumie tylko raz zdarzyło się, że dostałam gorączkę i
dzwoniłam na pogotowie laktacyjne. Powiedziano mi, że karmić mogę jeśli mam
poniżej 39stopni i mam jak najczęściej przystawiać dziecko, żeby pozbyć się
zastoju w piersi. A na zbicie gorączki mogłam wziąć tylko Paracetamol. Dodałam sobie
do tych zaleceń okłady z liści kapusty i po jednym dniu pozbyłam się wszystkich
dolegliwości. Trzeba pamiętać, żeby zastoje nie masować zbyt mocno, bo naczynia
krwionośne są bardzo delikatne, mogą popękać i do mleka dostanie się krew. Dziecko
nie może pić mleka z krwią, bo krew powoduje wymioty u niemowlaka.
Ja również założyłam sobie czas do pół roku maksymalnie, że
będę karmić, ale plany planami a życie życiem. Bałam się tylko, że im później
będę odstawiała, tym większe prawdopodobieństwo, że nie będzie chciała przerzucić
się na butelkę. Więc, żeby uniknąć tego problemu w czwartym miesiącu
wprowadziłam jej oprócz piersi, jedną butlę dziennie. W ogóle nie było
problemu z mieszanym karmieniem, co stało się bardzo wygodne, bo jak nie miałam
gdzie ustronnie ją nakarmić, to dawałam butelkę. No i skończyło się na tym, że
też dopiero w 8 miesiącu przestałam karmić piersią. Oczywiście też słyszałam ciągle opinie, że jak mam mleko to muszę ją karmić jak najdłużej, ale to przecież indywidualna sprawa ile matka chce karmić. Dziecko, z tego co wiem, i tak najwięcej zyskuje, gdy jest karmione mlekiem matki do pół roku.
Muszę jednak przyznać, że na początku wydawało mi się, że odstawienie od piersi to nic takiego, a jak już się odstawiłyśmy to nagle ja poczułam się odstawiona... Więź matki z dzieckiem przy karmieniu piersią jest po prostu niesamowita i tęskni się za tym błogim uśmiechem dziecka przy piersi...
Muszę jednak przyznać, że na początku wydawało mi się, że odstawienie od piersi to nic takiego, a jak już się odstawiłyśmy to nagle ja poczułam się odstawiona... Więź matki z dzieckiem przy karmieniu piersią jest po prostu niesamowita i tęskni się za tym błogim uśmiechem dziecka przy piersi...
Teraz nasze dziewczyny radzą sobie same :)
Ja karmię moją Córeczkę 2 i pół miesiąca i na szczęście obyło się bez przygód związanych choćby z zapaleniem piersi. Karmienie najbardziej mnie przerażała, kiedy byłam w ciąży i do dziś trudno mi uwierzyć, że to wszystko tak gładko idzie. I oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńPs. Bardzo mi się podoba formuła bloga. Kiedy czytam Wasze posty czuję się trochę, jakbym przysłuchiwalła się rozmowom przyjaciółek na ławce w parku :)
Dziękujemy za miłe słowa. Cieszę się, że forma dialogu zyskuje swoich zwolenników:) Pozdrawiam i życzę nadal długiego karmienia bez komplikacji.
UsuńDzięki za pozytywny komentarz, bo takie opinie dają nam powera do dalszej pracy nad blogiem. Mam nadzieję, że karmienie będzie takie jak sobie zaplanowałaś i zarówno Ty jak i córcia będziecie zadowolone ;) Do zobaczenia w kolejnych postach :)))
UsuńJa karmilam cale 5 mies, a kolejny miesiac powoli odstawialam. Wiecej bym nie wytrzymala! Problemow z mlekiem nie mialam, powiedzialabym ze bylo go tyle ile trzeba, ale niegdy nie moglam odciagnac tyle aby wystarczylo na jedno karmienie. Czulam sie wiecznie uwiazana nie mogac wyjsc z domu na dluzej niz 2godz. Z kolejnym malenstwem mam w planach wytrzymac przynajmniej 4 mies ale nie wiecej niz 6. AsiaM
OdpowiedzUsuńAsiu a nie próbowałaś dokarmiania mlekiem modyfikowanym np. gdy chciałaś wyjść bez dziecka? Myślę, że my dzięki temu wytrwałyśmy do 8 miesiąca;)
UsuńAsia ja polecam karmienie mieszane, bo tak jak Sylwia pisała, tylko dzięki temu mogłyśmy gdzieś wyjść... pozdrawiam ;)
UsuńJa bym chciała karmić naturalnie, a na spacery, gdzie nie będzie możliwości karmienia piersią, chciałabym brać butelkę z moim odciągniętym mlekiem. Ale jak wyjdzie, to zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby było po Twojej myśli, ale jeśli wyjdzie trochę inaczej niż zaplanowałaś to się nie przejmuj za bardzo :) Nawet jakbyś karmiła dziecko tylko sztucznym mlekiem to nic złego mu się nie stanie ;)
UsuńWłaśnie spodziewam się synka i planuję karmić go piersią, w ten sposób wykarmiłam już moją córkę. Nie ukrywam jednak, że podczas karmienia miałam bardzo poranione brodawki. Na całe szczęście bardzo dobrze sprawdziły się u mnie opatrunki na brodawki dedykowane kobietom karmiącym, które kupiłam w aptece. Nie tylko uśmierzyły one mój ból, ale również przyspieszyły gojenie się nawet większych ranek i zadrapań. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to ponownie do nich wrócę.
OdpowiedzUsuń