wtorek, 25 listopada 2014

Karmienie piersią

                 S: Pamiętam jak jeszcze będąc w ciąży zaplanowałam sobie, że będę karmiła Julkę 6 miesięcy, będę miała od razu wystarczającą ilość pokarmu i w ogóle karmienie będzie cudowne - w końcu wszędzie właśnie tak jest przedstawiane... Rzeczywistość zweryfikowała moje myślenie. Po porodzie jak już przyniesiono mi zważone i wymierzone zawiniątko od razu przystawiłam je do piersi… Jaka była moja radość, że mała wiedziała o co chodzi,
zassała się i zaczęła wcinać. Po powrocie do domu jednak zaczęły się problemy, pokarmu było niewystarczająco, pojawiła się krew i straszny ból przy każdym przystawieniu małej… Pamiętam jaka w tedy byłam zła jak wszyscy powtarzali: "musisz karmić", "to wszystko dla dobra dziecka",itd... a ja po prostu chciałam wziąć butle, nakarmić Julkę i nie czuć tej presji otoczenia... i pewnie bym zrezygnowała gdyby nie upór mojego męża, który to starał się jak mógł żeby mi jakoś pomóc. W aptece dowiedział się, że świetną maścią gojącą rany jest Purelan. Na drugi dzień była już znaczna ulga, a każdego następnego było już tylko lepiej. Jednak nadal pozostał problem małej ilości pokarmu.  Ponieważ mój mąż jest strasznie uparty wybrał się do szpitala ( swoją drogą nie był to szpital gdzie rodziłam) znalazł Panią od laktacji i dowiedział się, że najlepszym rozwiązaniem jest  jak najczęstsze przystawianie dziecka oraz stosowanie metody 7-5-3 czyli odciąganie laktatorem 7 minut z jednej piersi, 7 minut z drugiej, następnie 5 z jednej itd. itd….i udało się:) Na szczęście los mi oszczędził zapalenia ale chyba dlatego, że jak tylko poczułam, że coś zaczyna boleć, robiłam całonocny  okład z zimnej kapusty i rano byłam jak nowo-narodzona.
             Odstawiłam Julkę miesiąc temu, w zasadzie dlatego, że wydawało mi się, że im dłużej będę ją karmić tym później będzie jej trudniej pożegnać się z cycem….a teraz trochę żałuję bo brakuje mi tej bliskości i więzi z dzieckiem  jaka towarzyszy karmieniu piersią. Teraz wiem że jest to niezwykłe przeżycie i najchętniej znowu bym zaczęła. Tak więc nie warto się poddawać, początki zawsze są trudne. Jednak wierzcie mi, warto!:)

               K: Moja Julka zaraz po porodzie przyssała się tak do piersi, że leżałam z nią jeszcze pół godziny na sali porodowej. Niesamowite, że dziecko od razu wie co ma robić i wie co szukać. No cóż sama biologia i natura. Początki karmienia były trudne, ale nie tragiczne. U mnie wręcz przeciwnie, niż u Ciebie Sylwia, bo mleka było aż za dużo i jak Jula piła to się aż krztusiła. Trzeba było użyć przed karmieniem laktatora, żeby było jej łatwiej. No i w związku z tym, że miałam dużo mleka cały czas bałam się stanu zapalnego, bo wiedziałam, że to jest niesamowity ból. W sumie tylko raz zdarzyło się, że dostałam gorączkę i dzwoniłam na pogotowie laktacyjne. Powiedziano mi, że karmić mogę jeśli mam poniżej 39stopni i mam jak najczęściej przystawiać dziecko, żeby pozbyć się zastoju w piersi. A na zbicie gorączki mogłam wziąć tylko Paracetamol. Dodałam sobie do tych zaleceń okłady z liści kapusty i po jednym dniu pozbyłam się wszystkich dolegliwości. Trzeba pamiętać, żeby zastoje nie masować zbyt mocno, bo naczynia krwionośne są bardzo delikatne, mogą popękać i do mleka dostanie się krew. Dziecko nie może pić mleka z krwią, bo krew powoduje wymioty u niemowlaka.

              Ja również założyłam sobie czas do pół roku maksymalnie, że będę karmić, ale plany planami a życie życiem. Bałam się tylko, że im później będę odstawiała, tym większe prawdopodobieństwo, że nie będzie chciała przerzucić się na butelkę. Więc, żeby uniknąć tego problemu w czwartym miesiącu wprowadziłam jej oprócz piersi, jedną butlę dziennie. W ogóle nie było problemu z mieszanym karmieniem, co stało się bardzo wygodne, bo jak nie miałam gdzie ustronnie ją nakarmić, to dawałam butelkę. No i skończyło się na tym, że też dopiero w 8 miesiącu przestałam karmić piersią. Oczywiście też słyszałam ciągle opinie, że jak mam mleko to muszę ją karmić jak najdłużej, ale to przecież indywidualna sprawa ile matka chce karmić. Dziecko, z tego co wiem, i tak najwięcej zyskuje, gdy jest karmione mlekiem matki do pół roku.
Muszę jednak przyznać, że na początku wydawało mi się, że odstawienie od piersi to nic takiego, a jak już się odstawiłyśmy to nagle ja poczułam się odstawiona... Więź matki z dzieckiem przy karmieniu piersią jest po prostu niesamowita i tęskni się za tym błogim uśmiechem dziecka przy piersi... 



Teraz nasze dziewczyny radzą sobie same :)



9 komentarzy:

  1. Ja karmię moją Córeczkę 2 i pół miesiąca i na szczęście obyło się bez przygód związanych choćby z zapaleniem piersi. Karmienie najbardziej mnie przerażała, kiedy byłam w ciąży i do dziś trudno mi uwierzyć, że to wszystko tak gładko idzie. I oby tak dalej.

    Ps. Bardzo mi się podoba formuła bloga. Kiedy czytam Wasze posty czuję się trochę, jakbym przysłuchiwalła się rozmowom przyjaciółek na ławce w parku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa. Cieszę się, że forma dialogu zyskuje swoich zwolenników:) Pozdrawiam i życzę nadal długiego karmienia bez komplikacji.

      Usuń
    2. Dzięki za pozytywny komentarz, bo takie opinie dają nam powera do dalszej pracy nad blogiem. Mam nadzieję, że karmienie będzie takie jak sobie zaplanowałaś i zarówno Ty jak i córcia będziecie zadowolone ;) Do zobaczenia w kolejnych postach :)))

      Usuń
  2. Ja karmilam cale 5 mies, a kolejny miesiac powoli odstawialam. Wiecej bym nie wytrzymala! Problemow z mlekiem nie mialam, powiedzialabym ze bylo go tyle ile trzeba, ale niegdy nie moglam odciagnac tyle aby wystarczylo na jedno karmienie. Czulam sie wiecznie uwiazana nie mogac wyjsc z domu na dluzej niz 2godz. Z kolejnym malenstwem mam w planach wytrzymac przynajmniej 4 mies ale nie wiecej niz 6. AsiaM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu a nie próbowałaś dokarmiania mlekiem modyfikowanym np. gdy chciałaś wyjść bez dziecka? Myślę, że my dzięki temu wytrwałyśmy do 8 miesiąca;)

      Usuń
    2. Asia ja polecam karmienie mieszane, bo tak jak Sylwia pisała, tylko dzięki temu mogłyśmy gdzieś wyjść... pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Ja bym chciała karmić naturalnie, a na spacery, gdzie nie będzie możliwości karmienia piersią, chciałabym brać butelkę z moim odciągniętym mlekiem. Ale jak wyjdzie, to zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci, żeby było po Twojej myśli, ale jeśli wyjdzie trochę inaczej niż zaplanowałaś to się nie przejmuj za bardzo :) Nawet jakbyś karmiła dziecko tylko sztucznym mlekiem to nic złego mu się nie stanie ;)

      Usuń
  4. Właśnie spodziewam się synka i planuję karmić go piersią, w ten sposób wykarmiłam już moją córkę. Nie ukrywam jednak, że podczas karmienia miałam bardzo poranione brodawki. Na całe szczęście bardzo dobrze sprawdziły się u mnie opatrunki na brodawki dedykowane kobietom karmiącym, które kupiłam w aptece. Nie tylko uśmierzyły one mój ból, ale również przyspieszyły gojenie się nawet większych ranek i zadrapań. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to ponownie do nich wrócę.

    OdpowiedzUsuń