Napewno każda mama musiała dostosować się do swojego dziecka i robiła, albo dawała do zabawy, nietypowe rzeczy :)
Tak też ze mną było i ciągle jest. Pierwszym dziwactwem jakie musieliśmy stosować wobec Julki było podgrzewanie chusteczek do mycia pupci, gdyż był wielki krzyk przy czyszczeniu. Nie pomagało grzanie w rękach ( zresztą ja zawsze mam zimnawe ręce ;) wiec zalewałam je ciepłą wodą. Trochę mijało się to z celem, bo wypłukiwały się wszystkie składniki chusteczek, które niby miały nawilżać i ochraniać. Koleżanka poradziła mi, żebym podgrzała kilka sekund w mikrofali i takie cieplusie używała. Powiem tak, że stosowaliśmy tą metodę na zmianę ze zwykłą wodą i wacikami, a Julka była od tej pory BARDZO zadowolona.
A czym moja dziewczynka lubi bawić się najbardziej? Nie miśki, nie lalki ale... :
- Pilot do telewizora – dostała juz pilota od starego radia tylko dla siebie, ale nie jest taki ciekawy jak te nasze do telewizora. Ostatnio zauważyła też, że nie zmienia on programów jak te, które my używamy...
- Gruszka do nosa- najlepszy gryzak, jedyny uspokajacz podczas płaczliwch momentów dnia. Myta na nonstopie, a najlepsza zabawa to przysysanie jej do języka :)
- Przyrządy kuchenne- trzepaczka kuchenna z kulką w środku. Rewelacyjnie nadaje się do uderzania w metalową miseczkę, tak samo jak plastikowa łyżka do sałatki i drewniany ubijak to ziemniaków
- Moj telefon i mój laptop- telefon już obczaiła i jeździ palcem po ekranie przesuwając sobie zdjęcia, a laptop to super rzecz, bo można walić w klawiaturę i zawsze włączy się coś z czym mama ma później problem... Kupiłam jej mały laptop z myślą, że może jednak się tym zainteresuje, ale dzieci są zbyt przebiegłe i ona doskonale wie, że mój jest fajniejszy... Widzę, że najciekawszą funkcją w jej lapopie jest zamykanie i otwieranie... no cóż może kiedyś zainteresuje się innymi jego możliwościami ;)
- Buty... już narawdę nie wiem jak mam ją odganiać od butów... Oczywiście najbardziej podobają się jej buciki bo są małe, poręczne i kolorowe, więc jak tylko są w zasięgu jej małych rączek to lądują w buzi.. W związku z tym wyprałam jedną pare, żeby mogła robić z nimi co tylko chce...
- Plastikowa butelka- taaaaak... trzeszczy , skrzypi i w ogóle jest SUPER... no to leży umyta i przygotowana jako zestaw ratunkowy w razie nudy
- Kremy i inne opakowania- wszystko nadaje się do rozpracowania, a przede wszystkim są idealne przy ząbkowaniu...
No i jak to jest, że kupuje się dziecku pełno edukacyjnych sprzętów, a ono i tak woli bawić się czym innym? Podobno mniejsza ilość zabawek rozwija wyobraźnię dziecka, a mnie się wydaję, że nie tylko dziecka... Rodzic też głowi się, dwoi i troi, żeby zabawić bobasa i móc cokolwiek zrobić w domu. Przynajmniej tak jest w moim przypadku :D
I jeszcze moja droga biżuteria z tego co zauważyłam :D <3
OdpowiedzUsuńA racja! Zapomniałam to dodać;)
Usuń